W świecie, w którym można przewidzieć przyszłość, a winnych ukarać, zanim popełnią zbrodnię, John Anderton zostaje oskarżony o morderstwo, do którego jeszcze nie doszło.
Jeśli już samo nazwisko jednego człowieka potrafi zapewnić sukces produkcji, którą napisał, wyreżyserował lub w której zagrał, to co jeśli siły połączy trzech znakomitych kreatorów, światowej sławy?
wpływ na rozwój tego gatunku literackiego.
Steven Spielberg - amerykański reżyser, scenarzysta i producent filmowy - jeden z moich ulubionych reżyserów.
Tom Cruise - amerykański aktor i producent filmowy - wydaje mi się, że tego Pana chyba nikomu nie trzeba przedstawiać.
Pierwszy miał pomysł i fantazje pisząc dosłownie fantastyczne opowiadanie, drugi stanął przed nie lada wyzwaniem podejmując się jego ekranizacji, a trzeci jako młody, zdolny aktor miał szanse zaistnieć w naprawdę oryginalnej produkcji.
Choć od premiery minęło już 11 lat, to film ten nie ustępuje pola swoim młodszym kolegom, a nawet w wielu przypadkach nad nimi góruje.
Oczywiście biorąc pod uwagę fakt, że produkcja ta należy do gatunku science fiction,
to na pewno można by przyczepić się do świeżości efektów specjalnych, ale po co?
Jeśli mnie pamięć nie myli, to miałem okazję poznać losy Andertona gdzieś w 2004 roku, co było nie lada wyczynem, zważywszy na ówczesny postęp technologii multimedialnej.
Jakiś miesiąc temu ponownie obejrzałem omawianą produkcję i muszę przyznać,
że z upływem lat nie straciła na atrakcyjności, co tylko świadczy o jej wielkości ;)
Jeśli ktoś z Was, z jakiś przyczyn nie miał okazji obejrzeć tego nietuzinkowego obrazu,
to moim zdaniem nie pozostaje Wam nic innego jak najprędzej, to ... zmienić.
Ostatnio coś nie mogę się wyspać...
Życzę Wam i dziś również sobie, spokojnej nocy i miłych snów ;)
Pozdrawiam...