Get the Gringo, to długo wyczekiwany film wybitnego choć skromnego reżysera, a mianowicie Adriana Grunberga.
Główną rola przypadła w udziale jednemu z najzdolniejszych, najbardziej kreatywnych i charyzmatycznych aktorów, a chodzi mi oczywiście o niezastąpionego, znanego na całym świecie Mela Gibsona.
Pozwoliłem sobie na trochę wazeliny, ponieważ bardzo lubię tego Pana ;)
Oglądałem prawie wszystkie jego filmy i prawie wszystkie oceniam dość wysoko, a na pewno pozytywnie.
Już od najmłodszych lat jestem jego wielkim fanem, nawet pomysł na nick zaczerpnąłem z filmu, który chyba najbardziej się z nim kojarzy.
Jeśli chodzi o Dorwać gringo, to biorąc pod uwagę oceny internautów na portalach typu Filmweb, pewnie zaskoczy Was moja ocena, ponieważ jest bardzo wysoka.
Z jednej strony może mi ktoś zarzucić, że nie jestem obiektywny, ale podchodząc uczciwie do tematu, to czy można nie docenić kreacji Gibsona, nawet jeśli nie patrzymy przez pryzmat jego życiowych osiągnięć?
Mimo upływu lat, nadal ma to coś, co pamiętamy na przykład z filmów Mad Max czy Zabójcza Broń, to coś co sprawia, że chcemy go oglądać.
Fabuła jest dosyć ciekawa, ale na wyróżnienie zasługują głównie zdjęcia, a dokładnie sposób w jaki zostało zaprezentowane wyjątkowe, meksykańskie więzienie.
Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim.
Więzienie o zaostrzonym rygorze, które tak naprawdę jest małym miasteczkiem, z domami, sklepami, żonami, matkami, a nawet dziećmi.
Niezależnie od tego czy jesteście zwolennikami Mela czy nie, to i tak warto sięgnąć po jego ostatni, naprawdę warty polecenia film.
Dobrej nocy ;)